Święcenie pokarmów to od dawna typowo polski zwyczaj, choć znany jest nie tylko w naszym kraju. Tradycja “święconego” sięga średniowiecza. Niektórzy historycy uważają, że swe korzenie zwyczaj ten ma w obrzędach pogańskich.
Kiedyś, na polskich wsiach, oprócz pokarmów przygotowywanych na świąteczny stół, przynoszono do kościoła rzeczy potrzebne do gospodarstwa takie jak woda, ziemniaki, po jednej garści zboża używanego do siewu. Obecnie kosze są znacznie skromniejsze niż kiedyś. Powinno znaleźć się w nim jajko jako symbol nowego życia, wędliny, chleb i sól, która miała chronić przed zepsuciem. Wkłada się również do koszyczka baranka, symbolizującego zmartwychwstałego Chrystusa. Baranka najczęściej wykonywano z masła, choć coraz częściej są to baranki z czekolady. Niektórzy dodają jeszcze jakiś owoc – najczęściej jabłko. Całość zdobi się gałązkami bukszpanu dodając czasami gałązkę bazi.
Mogilnianie od wielu już lat tłumnie przybywają do swoich parafialnych kościołów, łącząc często święcenie pokarmu z rodzinnymi spacerami. (PK)


























Byłem na 11.00 ze święconym w mojej parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy i powiem,że byłem bardzo mile zaskoczony. Ksiądz Marcin poprosił wsyzstkie małe dzieci z koszykami do przodu pod balaski. Porozmawiał z nimi trochę. Zapytał, co powinno się znaleźć w koszyku wielkanocnym, i… na co trzeba uważać idąc do domu po święceniu pokarmów. Otóż wg dzieci trzeba uważać na to, żeby nie zjeść wszystkiego, a wg księdza Marcina trzeba też uważać na pieska, który będzie węszył kiełbasę. Brawo dla księdza Marcina! A i życzę wszystkim spokojnych świąt ;D
Ja byłem na 10.30 i faktycznie było tak jak opisuje mieszkaniec i też mi sie podobało. Ksiądz Marcin ma fajne poczucie humoru no a dzieciaczki to cenią. Również życzę pogodnych Świąt:)